Autor Wiadomość
mirka_t
PostWysłany: Nie 10:02, 05 Paź 2008    Temat postu:



Po raz pierwszy widziałam go w schronisku 12 sierpnia, ale wtedy zabrałam do domu innego kota. Rafi został w schronisku wykastrowany i wydany do domu. Nie cieszył się długo nowym domem i wrócił do schroniska. Podobno kotka rezydentka nie chciała go zaakceptować. Przyjechał do mnie 5 września i bardzo szybko zaaklimatyzował się w stadzie kotów. Bardzo szybko, bo 25 września znalazł dom u pani Marii w Bydgoszczy. Trafił do niego z kotką ode mnie o imieniu Pepa. W domu ma dodatkowo towarzystwo rybek, ptaszków i 2 suczek pinczera średniego. Z tymi ostatnimi trochę wojuje, ale na pewno ustali zasady współżycia z psami bez rozlewu krwi. W znalezieniu tak wspaniałego domu maczała paluszki Illa, za co jestem bardzo wdzięczna.

Zdjęcia zrobione tydzień temu.

K@mil@
PostWysłany: Sob 15:09, 13 Wrz 2008    Temat postu:

Aż trudno go poznać! Tak wypiękniał... Smile Gratuluję!
Śliczną koleżankę ma, na pewno szybciutko się dogadają Smile
mirka_t
PostWysłany: Sob 14:49, 13 Wrz 2008    Temat postu:



Chester trafił do schroniska jako znajda i wyglądał wtedy tak


Zabrałam go do domu 9 czerwca a 10 czerwca zgłosiła się do schroniska jego właścicielka. Dowiedziała się, że kot został wykastrowany i pierwszych słowach rozmowy ze mną zrezygnowała z odbioru kota. Kastrat nie był jej potrzebny. Przez 3 miesiące Chester przybrał na wadze, wyleczył się z egzemy i zarósł futrem. Wczoraj zawiozłam go do nowego domu w Poznaniu. Teraz musi zaprzyjaźnić się z nową koleżanką i polubić ludzkich domowników, co na pewno szybko nastąpi.

mirka_t
PostWysłany: Wto 14:05, 02 Wrz 2008    Temat postu:

Za kilka miesięcy Cykro będzie nie do poznania. Frodo wyglądał gorzej od niego a teraz jest pięknym, zadbanym i kochanym kotem.

mirka_t
PostWysłany: Wto 14:01, 02 Wrz 2008    Temat postu:



Cykor spędził w schronisku tylko 1 dzień. Przyjechał do mnie 18 sierpnia. Był skołtuniony, chudy i przerażony. Został oddany w wieku 6 lat a po byłym "opiekunie" została mu bolesna pamiątka. Cykor miał amputowane pazury u obu przednich łap. Rozchorował się, ale po 2 tygodniach leczenia po chorobie nie było śladu. Źle czuł się w towarzystwie kotów i bardzo lgnął do ludzi. Szybko znalazł odpowiedni dom w Żołędowie. Zaakceptował obecność psa boksera i jest ulubieńcem całej rodziny.

Illa
PostWysłany: Wto 17:19, 29 Lip 2008    Temat postu: Warto...

warto żyć, ratując życie.Dziś poszła do domu perska znajda tricolor. Juz miałam dzwonić na alarm do Mirki, po RATUNEK, ale okazało się, że Piękna pójdzie do domku. Dostała antybiotyk, bo miała trochę łzawe oczy, ale apetyt i humor O.K.
To, że JEST MIRKA daje mi poczucie tzw. ostatniej deski ratunkowej i jak koty słabną, nie chca jeść, źle sie czują w harmidrze Schroniska to MIRKA jest Ich wybawieniem.
mirka_t
PostWysłany: Pon 10:02, 28 Lip 2008    Temat postu:



Sonia trafiła do schroniska po śmierci opiekunki. Spędziła w nim ponad 2 miesiące i nie wiem dlaczego nikt jej nie przygarnął. Wiem że chorowała i nawracała jej infekcja oczu. Gdy trafiła do mnie 21 maja tego roku była już wyleczona i jak do tej pory nie chorowała. Sonia jest piękną, miłą i delikatną kotką. Zapadła w serce Dorocie z Inowrocławia i wczoraj zawiozłam ją do nowego domu, który jest też domem Kulfona i innych 2 kotów ode mnie. Teraz tworzą Fantastyczną Czwórkę i myślę, że bez problemu będą się dogadywały ze sobą.

Pierwsze chwile w nowym domu



i pierwsze wspólne śniadanie.

mirka_t
PostWysłany: Pon 9:53, 28 Lip 2008    Temat postu:



15 maja tego roku do nowego domu trafiła Lufka, która spędziła u mnie prawie 2 lata. Została oddana do schroniska w wieku 7 lat z powodu agresji wobec dziecka. Była trudnym kotem jednak odzyskała zaufanie do ludzi i w końcu znalazła swojego człowieka. Jest teraz kotką młodego mężczyzny o imieniu Robert. Nie mam zdjęć z nowego domu Lufki nadających się do wstawienia, ale jak tylko takie otrzymam to na pewno sie nimi pochwalę.
mirka_t
PostWysłany: Nie 23:13, 16 Mar 2008    Temat postu:

Diana i Dalia opuściły mój dom 5 miesięcy temu. Teraz mają inne imiona i trochę podrosły.

Diana vel Tusia

Dalia vel Talia

siostry bardzo się kochają.

A to ich współlokatorzy

Toti

wąż zbożowy pyton.
K@mil@
PostWysłany: Pią 15:12, 29 Lut 2008    Temat postu:

Wspaniale Smile kolejne dobre zakończenie...
mirka_t
PostWysłany: Nie 19:32, 24 Lut 2008    Temat postu:

Kulfon była bardzo samotna w schroniskowej klatce. Szybko też podłapała koci katar. W ciągu ponad 3 miesięcy pobytu u mnie wyzdrowiała, została 2 krotnie zaszczepiona i wykastrowana. Gdy miała już nowy dom podłapła grzybicę i jej przeprowadzka opóźniła się o 3 tygodnie. Dzisiaj pojechała do tego domu razem z Tygrysem. Dołączyli do innej z moich kotek Kizi. Tak więc 3 koty ode mnie znalazły dom u Doroty i Jacka z Inowrocławia.

Illa
PostWysłany: Wto 12:29, 01 Sty 2008    Temat postu: KOCHANA MIRKA !!!

Podziekowanie, za to że jesteś!!! Dzięki Tobie mamy poczucie ostatecznej deski ratunkowej dla kocich biedactw. Niestety w Schronisku, choćby jak najlepiej prowadzonym, niektóre koty nie maja szans. tak jak w domu dziecka po prostu brak im dostatecznej porcji uwagi i czułości. I chocby zastrzyki etc. to i tak mało... Męczy mnie to dniami i nocami. Dobrze,że mamy: wolontariuszki, pielęgniarzy z sercem i dużo jedzonka odpowiedniego dla okreslonych zwierzaków.
A teraz Misia i Pusia leża mi na sercu. Poznaja mnie i jedzą ale sa na 4-tej serii zastrzyków. Misi oczy zachorowały. Leczymy. Są silne.. ylko musza iśc do domku RAZEMMMM!!
[img]http://www.schronisko.org.pl/index.phpoption=com_zoom&Itemid=41&page=view&catid=1&PageNo=7&key=56&hit=1[/img]
mirka_t
PostWysłany: Pon 20:00, 31 Gru 2007    Temat postu:

Korzystając z okazji bytności w Warszawie odwiedziłam jednego z moich adoptusiów. Gizmo pojechał do swojego domu prawie rok i 8 miesięcy temu. Mieszka z bardzo miłą 3 osobową rodziną. To Gizmo i pozostali zwierzęcy domownicy. Brakuje tylko zdjęcia żółwia, który uwielbia włochate koty.

mirka_t
PostWysłany: Pon 19:54, 31 Gru 2007    Temat postu:

Kiedy i z jakiego powodu Mruczek trafił do schroniska nie wiem. Prawdopodobnie nie spędził w schronisku dużo czasu, ale wystarczyło to, aby osłabiony stresem rozchorował się. Zabrałam go do domu 2 listopada. Przez nadżerki na języku i ropę w nosie nie chciał jeść, więc musiałam karmić go na siłę. Na szczęście dobrze zareagował na leki i w końcu całkiem wyzdrowiał. W sobotę 29 grudnia zawiozłam go do Warszawy a stamtąd pojechał do Tomaszowa Mazowieckiego gdzie jedną noc spędził z nową opiekunką w pokoju hotelowym.



W niedzielę pojechał już do swojego domu w Zakopanem.



W podróży Mruczek był bardzo grzeczny i szybko aklimatyzuje się w nowym otoczeniu.
Illa
PostWysłany: Śro 21:45, 21 Lis 2007    Temat postu:


Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group