Forum  Strona Główna



 

Nugat
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 15, 16, 17, 18  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Tęczowy Most...
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Domi
***



Dołączył: 19 Lut 2012
Posty: 537
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Fordon

PostWysłany: Pon 8:23, 03 Wrz 2012    Temat postu:

Super!!! Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kjasud
*



Dołączył: 02 Wrz 2012
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 12:16, 03 Wrz 2012    Temat postu: Nugaś dalej

Poproszę o ciężarówkę pełną puszek z psią karmą! - Nugaś ma taaaaaki apetyt.

Rano, niestety, posikał się w kuchni. Nie wytrzymał sześciu godzin w nocy. Ale w ciągu dnia w ogóle nie brudzi. Dziś został sam na dwie godzinki i nic. Za to wracamy, a Nugaś... nie reaguje na wołanie od progu. Strach. Coś się stało? Zarządzam natychmiastowe poszukiwania - córka rzuca się w jednym kierunku, ja w drugim. Psa jednak nadal nie widać. Gdzie on jest? Utkwił w jakimś zakamarku? W końcu podnoszę wzrok, a Nugaś... na kanapie w mojej pościeli! Patrzy swymi słodkimi ślipkami i niepewnie macha ogonem... - Moja wina. Spóźnilibyśmy się z córką na rozpoczęcie roku, więc nie pościeliłem łóżka. Drań zaraz to wykorzystał!

Już po spacerku i po kolejnym żarełku. Teraz obijamy się razem. Ale ledwie się ruszę, Nugat też wstaje. Ja na papieroska na balkon, a on do drzwi. Ja do łazienki, a on do drzwi. Ja do kuchni, a on za mną. - Staje przy misce i patrzy błagalnie, żeby jeszcze cosik dostać. Nie żałuję mu, ale wg parametrów karmy powinien jeść dwie puszki dziennie z hakiem. Tymczasem Nugaś chciałby jeść jedną na jedna nóżkę... Baryłeczka się z niego zrobi.

No, może nie taka baryłeczka, bo na spacerki zasuwa z werwą młodego junaka. Drepcze sprawnie na tych swoich kaczych nóżkach i ciągnie nas za sobą - czasem prawie biegiem! Merda przy tym ogonkiem, więc chyba wszystko dobrze. Smile

Tabletki na odrobaczenie połknął zawinięte w szynce - połknął bez szemrania. Jest tak łakomy, że odrobina "medycznego" posmaku kompletnie nie zrobiła na nim wrażenia. Teraz byczy się na podłodze, bo w kojcu mu chyba trochę za gorąco.

P.S.
Przepraszam, że się tak rozgaduję. Emocje!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuzka
****



Dołączył: 06 Sty 2012
Posty: 1688
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Pon 12:54, 03 Wrz 2012    Temat postu:

Bardzo miło się to czyta!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
KasiaK
***



Dołączył: 28 Lis 2011
Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:53, 03 Wrz 2012    Temat postu:

Zaraz się popłaczę... ze szczęścia...
DZIĘKUJĘ Wam Kochani za tę adopcję i PRZEPRASZAM, jeśli wątpiłam!
Powodzenia!!!
P.S. Te Nugatkowe oczy... o taaaak... sama miłość! I nie rozgaduje się Pan zbyt dużo, każde słowo chłonę z coraz większą radością, a radości, jak wiadomo, nigdy nie za wiele!
Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
K@mil@
Moderator



Dołączył: 05 Sty 2007
Posty: 4528
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Pon 21:01, 03 Wrz 2012    Temat postu:

Wspaniałe opisy Waszych pierwszych chwil z Nugatem Very Happy Nie wiem jak reszta, ale ja z pewnością chcę więcej
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kjasud
*



Dołączył: 02 Wrz 2012
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 23:01, 03 Wrz 2012    Temat postu: Groźny nugaś

No cóż, muszę Wam coś wyznać. W sumie nie chciałem psa. Kocham zwierzaki i pomagam kiedy mogę, ale... ta odpowiedzialność mnie przerażała. To moja żona, Ika34, wywierała na mnie presję. Ale ja, realista z piłkowatym brzuchem, nie byłem skłonny latać z czworonogiem na spacery. [Jak mnie Pani Kasia przegoniła przy schronisku to straciłem jeden cenny kilogram!]

Tu rybki, tu chomik a później mysz, tu kocica z podwórka ze złamaną nogą (która ostatecznie trafiła do moich rodziców), tu jakieś budki na zimę od Animalsów - paranoja. Nie mamy dość własnych problemów? Nie przelewa się przecież, więc jak można być tak nieodpowiedzialnym?! - Tak, to była moja stała gadka. Później jeszcze doszła babcia w szpitalu, stała opieka nad nią i zwyczajne ludzkie zmęczenie. W końcu jednak małżonka mnie urobiła. Poddałem się. Faceci przecież są jak twarda glina. Jak ktoś się nie zniechęca i długo gniecie, to w końcu ugniecie... [Ups, nie powinienem tego pisać!]

Teraz Nugaś to moje dziecko. Nie chce krzywdzić swojej córki, ale coś miedzy nami jest. - Chodzi za mną krok w krok. A jak nie chodzi, to ja się za nim rozglądam...

Wieczorkiem wyszedłem na piwko. Nie żeby tak nagle. Wcześniej byliśmy na spacerku. Nawet przywiązałem go przed sklepem, bo musiałem kupić ziarenka dla Oskarka, naszej myszki. Nugaś zniósł to godnie, rzekłbym... bezproblemowo. Oczywiście żona najpierw dała mi wykład: Idź sobie, Krzysiu, ale nie żegnaj się z Nugasiem, bo on może to bardzo przeżyć. Ha, myślę sobie, to bzdury. Ledwie drugi dzień jest z nami. Oczywiście nie posłuchałem.

Nie minęło pół godziny... telefon. Nugaś łazi po mieszkaniu, piszczy, nie potrafi się odnaleźć. Ponoć żonka, Ika, zadzwoniła nawet do Pani Kasi z prośbą o radę. Rada w końcu dotarła do mnie. - Wracaj szybko i ignoruj psa, żeby go nie dręczyć. No OK, ale ja też tęsknię!

Wracam z żelaznym postanowieniem dostosowania się do rad mądrzejszych ode mnie. A co robi Nugaś? Leży w korytarzu i nawet nie drgnie... Uuuu, oszukali mnie, albo pies mnie już nie kocha... Co proszę? Ja nie chciałem psa, a teraz martwię się o jego miłość? Ależ ta miłość po chwili powróciła! Wkrótce zaczął za mną dreptać - aż go ucałowałem w ten brudny pyszczek.

Problem w tym, że Nugaś powinien mieć swoje życie. Nie może cały czas być uzależniony ode mnie, czy innych członków rodziny. Oczywiście dostał gumową kość, piłeczkę i... pluszaka. Ale ten nasz nowy obywatel mieszkania niczym się nie interesuje! Przyjdzie, przytuli się, zje, wyjdzie na spacer, ale... nie cieszy się życiem. A myśmy go, do diabła, wzięli, żeby nauczył się cieszyć życiem. No, nie zmusimy go, ale ma być radosnym psiakiem bez traumy poschroniskowej. Trzeba go zachęcić!

Zabrałem mu pluszaka. Może nie jest to stosowne, ale nie za bardzo się nim interesował. Owy pluszak to bałwanek świąteczny przekazany psu przez moją córkę w geście miłości. Skoro jednak pies się niem nie interesował, to ja zacząłem się bawić z bałwankiem. A to go ugryzłem, a to się na nim położyłem, a to przytuliłem do twarzy, a to wtarłem w niego zapach własnej skóry... Oczywiście po czasie oddałem go Nugasiowi, bo przez cały czas patrzył na mnie z wyrzutem i, jednocześnie, z pokorą.

Matko Święta, co on z tym bałwankiem zrobił!

Nugaś najpierw gryzł bałwanka delikatnie. Później gwałtowniej, aż mojej Zuzi zrobiło się przykro. Jeszcze później... bałwanka rozszarpał, wypruwając z niego wacianą zawartość. O-O, to nie jest grzeczny piesek...

W każdym razie akcja ratunkowa właśnie się rozpoczyna. Idę na balkon z psem - na papierosa, bo czasem palimy razem - a żonka ma obadać zwłoki bałwanka. Istnieje ryzyko, że bałwanek nie tylko został zagryziony, ale i częściowo pożarty, choć nie był do tego przeznaczony...

Do tej pory nie wiadomo, czy guziczki z bałwanka nie dostały się do paszczy nugasiowego potwora. To całkiem realne. Były jednak malutkie, więc pewnie wylądują w torebce na odchody. Problem w tym, że śpię z Nugasiem w jednym pokoju, a nie bardzo chcę skończyć jak bałwanek. Niestety... brzuszki mamy podobne.

Na wszelki wypadek zabieram go teraz na nocny spacer, żeby rozładować emocje. Smile

Pozdrowionka od nugasiowej rodzinki!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kjasud
*



Dołączył: 02 Wrz 2012
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 7:47, 04 Wrz 2012    Temat postu:

Gratulacje dla Nugasia! Tej nocy sprawił nam miłą niespodziankę - wstrzymał się od siusiania. Zemścił się na drzewkach dopiero o poranku. Smile

Biedaczek nie lubi zostawać sam. Kiedy wychodziliśmy, uciekł na klatkę schodową. Musieliśmy wrócić, zostawić drzwi otwarte i czekać, aż się namyśli. Niebawem znów był w domku, a my zamykaliśmy drzwi za sobą...

Tylko ten smutek w nugasiowych oczkach rani serce. A ja dziś zobaczę swego przyjaciela dopiero wieczorem. Sad
Powrót do góry
Zobacz profil autora
KasiaK
***



Dołączył: 28 Lis 2011
Posty: 983
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:27, 04 Wrz 2012    Temat postu:

Ha, mój Nugaś... Czyli jednak umie się bawić, i to z pompą!
Spokojnie, to pierwsze dni, jak Nugat pozna rozkład i "rutynę" dnia, na pewno przyzwyczai się do zostawania samemu, podobnie z dreptaniem za Panem - jeśli zrozumie, że Pan z balkonu przecież nie zeskoczy, to może nawet nie będzie wcale chodził "na papieroska".
Fajnie, że nie siusia w domu, o to bałam się najbardziej, biorąc pod uwagę czas, jaki spędził w schronisku.
P.S. Ja też lubię Nugasia całować w pyszczek i choć psy niby niezbyt to lubią (tak, jak przytulanie), to ja nigdy nie mogłam się powstrzymać.
Ale ćććsssiii... bo jak Ola to przeczyta, to dostanę burę, że to niewychowawcze (wybacz Olu).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cavi
*****



Dołączył: 06 Lut 2008
Posty: 2990
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Olsztyn / Krążkowo :>

PostWysłany: Wto 17:36, 04 Wrz 2012    Temat postu:

Ale fajnie się o nim czyta Smile Powodzenia, Nugaciku!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Martuchny
Moderator



Dołączył: 25 Gru 2011
Posty: 3979
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Fordon^^

PostWysłany: Wto 18:43, 04 Wrz 2012    Temat postu:

ekstra! a takie historie z życia powinny być w gazetach o psach Wink na serio, to się nadaje i mialoby wzięcie xd
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zuzka
****



Dołączył: 06 Sty 2012
Posty: 1688
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Wto 19:36, 04 Wrz 2012    Temat postu:

co tam w gazetach! Ja czekam na książkę
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ika34
**



Dołączył: 07 Lut 2011
Posty: 173
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:17, 04 Wrz 2012    Temat postu:

Witamy, na pewno mój mąż rozwinie wątek Wink, chciałam jednak poinformować, że Nugaś tak trzepał uszami, że pojechaliśmy z nim do weta na Wyżynach.
Okazało się, że: pies waży 16 (!) kg, ma około 9 lat, nie ma jednego kła i ma bardzo chore uszy, szczególnie prawe. Miał płukane uszyska (podobno straszne rzeczy wypłynęły), zniósł to mężnie i dostał krople Aurizon, mamy podawać przez tydzień.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
natalia993
*****



Dołączył: 10 Kwi 2010
Posty: 2049
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Wto 20:20, 04 Wrz 2012    Temat postu:

Zgadzam się z dziewczynami - świetna relacja Cool
Pozdrowienia dla Nugacika i jego rodzinki! Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kjasud
*



Dołączył: 02 Wrz 2012
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 0:09, 05 Wrz 2012    Temat postu:

E, żonka już mnie ubiegła, więc o czym tu pisać? Smile

Powiem Wam szczerze, ta Ika ma jakieś diabelskie wyczucie zwierzęcej natury. Ja jestem chyba nazbyt cywilizowany, bo mnie nie rozumnie. Ale Nugasia? Nugasia rozumie doskonale!

Nugaś potrząsał łepkiem, klepiąc przy tym uszami. Nugaś nie raz dawał wyraz swej bezinteresownej miłości dla swych nowych opiekunów, a później nie słyszał nawoływania. Nugaś cierpiał, gdy wychodziliśmy, a... - uwaga - nie budził się nawet, gdy ktoś wrócił!

Ika, moja żonka, zaraz zrobiła z tego problem. A co na to jej prosty chłop, znaczy ja?
- Kochanie, wyolbrzymiasz.
- Każdy pies kręci łepkiem.
- Nugaś słyszy, ale może my oczekujemy za dużo.
- Do weterynarza się nie spieszy. Poczekajmy, obserwujmy...
- Dopiero wróciłem z pracy, a Ty mi dajesz nowe zadania?

Oczywiście wg mnie to wszystko były bzdury i dręczenie małżonka. Miałem Ice za złe, że bardzie martwi się o psa niż o mnie. Tak, kocham Nugasia, ale zachowanie Iki tylko potwierdzało teorię, że "baby są męczące". W końcu jednak - dla świętego spokoju - zgodziłem się pojechać do weterynarza.

Na pierwszy przegląd Nugasia musieliśmy chwilkę poczekać. Tyle nieszczęść spotyka czworonogi, że aż serce boli. I co tu robić jak się czeka?

Nugaś oczywiście, starym zwyczajem, nie robił absolutnie nic. Zignorował chore koty, zignorował psy szukające zaczepki i ze stoickim spokojem oczekiwał swej kolejki. A my plotkowaliśmy z "człowiekami" o lekarzach, lecznicach i pupilach.

Jak już weterynarz zajął się Nugasiem, poczułem ulgę. Wyobraziłem sobie, że zaraz powie: "Piesek jest w doskonałym stanie, a Pańska żona zawraca nam głowę". Niestety, okazało się, że uszka Nugasia są, uuuu, kiepskie i nikt wcześniej tego nie zauważył. W tym momencie zaraz poczułem pretensje do wszystkich prócz siebie: "Jak to? Nikt nic nie zauważył? To brak odpowiedzialności!". Ale to żarcik. A tak na poważnie przyszła mi namyśl bezpłatna opieka weterynaryjna w schronisku... Nie żebym miał pretensje. Wiem ile tam czworonogów; wiem, że nie o każdego da się zadbać. Dlatego DOMÓW im trzeba!

W każdym razie skończyło się płukaniem nugasiowych uszków. Zaopatrzono mnie w rękawice, fartuch i kuwetę na wylewającą się zawartość. Miałem asystować w "operacji". A jeszcze niedawno mówiłem: "Kochanie, bierz psa, jeśli chcesz, ale nie oczekuj ode mnie, że palcem przy nim kiwnę...".

"Operacja" dla nikogo nie była przyjemna. Nugaś cierpiał. Pewnie nie tyle z bólu, co z przerażenia samą sytuacją. W każdym razie warto było. Po prostu żuchwa mi opadła, jak zobaczyłem, co wypływa. Później musiałem wkraplać antybiotyk do nugasiowych uszu. "Producent podaje, że powinno się podawać dziesięć kropli. Ale pan to zrobi raz dziennie na oko, bo w tych dziurach i tak nic nie widać" - rzekł młody weterynarz, nasz nowy medyczny autorytet... "I tak codziennie po razie, no może dwa razy. Albo do prawego ucha dwa razy, a do lewego raz. Wie pan, to prawe bardziej chore. Albo nie - jednak po razie. Producent napisał tak w manualu..."

Na szczęście po wszystkim Nugaś znów był radosny. Około północy poszliśmy na ostatni spacer i wcale nie miał mi za złe, że płukano mu uszy. Przynajmniej niczego mi nie wypomniał...
Łepkiem już nie kręci. W ogóle, swym zwyczajem, nic nie robi, tylko śpi na podłodze jak śnięta rybka. - Dopóki nie wstanę od komputera i nie pójdę na balkon na papieroska...


Ostatnio zmieniony przez kjasud dnia Śro 14:28, 05 Wrz 2012, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pankracowa
Moderator



Dołączył: 31 Lip 2009
Posty: 726
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Śro 7:51, 05 Wrz 2012    Temat postu:

Serce roście, kiedy się czyta takie relacje. Wszystkim psiakom takich domów! I do tego jeszcze cieszy się moja polonistyczna część serca, bo wiadomości owe pisane niczym powieść. Smile Dołączam do grona oczekujących na dalsze odcinki.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Tęczowy Most... Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 15, 16, 17, 18  Następny
Strona 16 z 18

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
deoxGreen v1.2 // Theme created by Sopel stylerbb.net & programosy.pl

Regulamin