Forum  Strona Główna



 

TĘCZOWY MOST... śmierć psa Przeczytajcie-WARTO
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 10, 11, 12  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Tęczowy Most...
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Illa
Schronisko



Dołączył: 29 Kwi 2007
Posty: 888
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Pon 22:25, 06 Maj 2013    Temat postu:

Sad Sad Sad
Powrót do góry
Zobacz profil autora
AgaWroc
Gość






PostWysłany: Pią 14:30, 07 Cze 2013    Temat postu: Bruno

Dzisiaj pożegnałam mojego psa Bruna. Niestety musiałam podjąć decyzję o eutanazji.
Był ze mną 14 lat, razem przeżyliśmy dorastanie i młodość. Walczyliśmy o niego z Rodzicami od 6 miesięcy. Zaczęło się od ropnia ucha. Potem okazało się, że ma zaburzenia neurologiczne- przewracał się, tracił równowagę, kręciło mu się w głowie. W wyniku tego nie mógł jeść, więc osłabł. W osłabionym organizmie zaczęły się ujawniać dolegliwości wieku starczego: niewydolność serca, nerek i wątroby. Co tydzień kroplówki, leki, dieta. I tak pół roku. Niestety był już w takim stanie, że stwierdziłam, że nie mam prawa już dalej przedłużać mu życia. Cierpiał, stresowała go terapia, która i tak dawała efekty na kilka dni, max tydzień. Przestał sam jeść i pić, nie wstawał, załatwiał się pod siebie. Nie chciałam, żeby umarł w bólu. Musiałam go dziś pożegnać.

Ten artykuł bardzo mi pomógł, ale mimo wszystko nie potrafię poradzić sobie z żalem i poczuciem straty. Jak można nie przejąć się śmiercią kogoś, z kim spędziło się pół życia? Schowałam wszystkie jego rzeczy, ale to nic nie dało, bo sprzątając znalazłam jego sierść na podłodze...Leżałam na podłodze i wyłam jak wilk do księżyca. Ból jest straszny, ale teraz wiem, że mam prawo przeżyć żałobę po jego stracie.
Powrót do góry
Illa
Schronisko



Dołączył: 29 Kwi 2007
Posty: 888
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Pią 15:34, 07 Cze 2013    Temat postu:

Wiem, jak to boli. I trzeba się wypłakać... Potem zostają wspomnienia i nosisz tego Przyjaciela w sercu.. Ja tak mam. Miałam jeden STRASZNY rok, kiedy musiałam pożegnać swoje dwa psy i 16-letniego Mić Micia (kota). Mamie, Cioci i moim Zwierzętom, które odeszły, palę czasem wieczorami świeczki. Myślę, że bardziej to mnie pomaga niż Im, ale robię to, bo wierzę,że gdzieś TAM wszyscy na mnie czekają...Pozdrawiam. Trzymaj się....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Sob 21:51, 08 Cze 2013    Temat postu: Alf

Alf (2000-2013) najlepszy przyjaciel, najukochańszy, odpoczywaj w spokoju. Mam nadzieję, że jest Ci dobrze tam gdzie trafiłeś, pewnie jeszcze nie swojo, bo to nowe miejsce. Nie martw się i nie bój! Chociaż to dopiero 10 godzin odkąd się rozstaliśmy to już bardzo za Tobą tęsknię, już nikt mnie tak nie będzie witał, po powrocie do domu, nikt nie będzie skakał, nikt się nie połasi, nie poociera o nogę. Mam nadzieję, że dorwiesz wreszcie któregoś kota! Kocham Cię Przyjacielu Smile [*]
Powrót do góry
Ania_84
Gość






PostWysłany: Śro 12:04, 26 Cze 2013    Temat postu: Filip

Piękny artykuł. Czytając go płakałam, ale i dużo zrozumiałam. W czwartek pożegnam mojego kochanego Filipa. 1 lipca minie 16 lat, gdy zabrałam go wraz z rodzicami z bydgoskiego schroniska. Do dziś pamiętam go takiego malutkiego, przestraszonego, przytulonego do swojej siostry. Czas szybko minął... Filip dorastał ze mną, spędziłam z nim ponad połowę mojego życia. Dwa dni temu podjęłam bardzo trudną decyzję. Widzę, że cierpi, praktycznie nie ma już z nim kontaktu. Jest mi bardzo ciężko. Boję się tej chwili, jak weterynarz będzie go usypiał. Wiem jednak, że muszę oszczędzić mu cierpienia. Mam nadzieję, że TAM będzie szczęśliwy.
Powrót do góry
Katarzyna r.
Gość






PostWysłany: Śro 17:53, 28 Sie 2013    Temat postu: Alfa, sznaucerka minaturowa

18 sierpnia musiałam podjąć decyzje o eutanazji mojej suni (13 lat i 3 miesiące). Słabła z minuty na minutę. Ostry dyżur weterynaryjny, operacja (wycięty częściowo guz z żołądka, który krwawił do przewodu pokarmowego), tranfuzja (sunia jej nie przyjęła). Wyniki badań były coraz gorsze, Alfa cierpiała, ja cierpiałam. Teraz jest mi smutno i źłe Sad
Powrót do góry
Zrozpaczona
Gość






PostWysłany: Pią 18:39, 06 Wrz 2013    Temat postu:

Dziś o godzinie 10 odszedł mój kompan, członek rodziny, najlepszy przyjaciel... Ciężko mi jest się z tym pogodzić, choć cierpiał straszne męki przez ostatni tydzień nie jadł, ciągle wymiotował choć już właściwie nie miał czym, dziś rano miał mieć robione badania (wcześniej nie mógł ponieważ był szczepiony), ale zaczął parskać krwią, nawet podnieść się nie mógł i postanowiliśmy że nie ma sensu męczyć go nawet do końca tego dnia. Byłam obecna tylko przy usypianiu psa, biedny zaczął wyć i panikować a mi aż serce pękało, kiedy już usnął lekarz powiedział że lepiej żebym wyszła, czego z całego serca żałuję. Kiedy weszłam i zobaczyłam jego biedne, wychudzone ciałko przykryte kocem, dopiero wybuchłam płaczem. Bardzo mnie to boli, szczególnie że Bruciu był przy mnie od czwartego roku życia, przez 15 lat wiernie mi towarzyszył, a dziś musiałam podjąć tak potworną decyzję... Choć ciężko uwierzyć i słyszę wszędzie Jego kroki, jak szczeka kiedy ktoś puka do drzwi, czy nie daje nam zjeść w spokoju. Mam nadzieję że jest już tam szczęśliwy i czeka na nas, nasz Kochany, wierny przyjaciel.
Powrót do góry
Katarzyna r.
Gość






PostWysłany: Sob 17:54, 07 Wrz 2013    Temat postu: kondolencje

Bardzo współczuję. Podobno z czasem przywykamy. Nie wiem, czy to prawda. Ja wciąż rozgladam się za alfą. Robię śniadanie i nasłuchuje czy nie drepcze do kuchni. Wracam z pracy i instynktownie czekam na jej szczekające powitanie.
Mam nadzieję, że tam gdzie są nasze pieski, są zdrowe i szczęśliwe. Trzymaj się, choć wiem, że jest trudno Sad
Powrót do góry
Mia1
Gość






PostWysłany: Czw 18:09, 06 Lut 2014    Temat postu: Nasz Aniołek

4 dni temu pożegnaliśmy naszą kochaną psinkę, członka rodziny. Mimo, że decyzja zapadła po konsultacjach z wetami, mimo jej wieku, chorób i cierpienia, ból jest straszny. Nie spodziewałam się nawet, że tak można kochać, że tak będzie jej brak. Jesteśmy zupełnie rozbici. Czuję się, jakby mnie osierociła, jakby wyrwano część mnie. Brakuje jej tuptania po podłodze, chlipania wody, zapachu, choć był to ostatnio głównie zapach gabinetu weterynaryjnego i leków. Rozdzierający żal, wiem, że już żadnego psiaka tak nie pokocham, bo Ona była wyjątkowa, jedyna. Prawdziwa żałoba
Powrót do góry
Domi
***



Dołączył: 19 Lut 2012
Posty: 537
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Fordon

PostWysłany: Czw 19:02, 06 Lut 2014    Temat postu:

Strasznie smutne, ale zarazem piękne są historie takiej psio-ludzkiej miłości do końca... kiedy minie smutek, nie zapominamy Przyjaciela, ale warto pomyśleć również o schroniskowych biedach, które nie mają nikogo kto za nimi tęskni.. na pewno warto je pokochać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ulka
*



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: dolnyśląsk

PostWysłany: Wto 13:46, 11 Lut 2014    Temat postu:

Moje kochane kudłaciatko właśnie wczoraj odeszła - walczyliśmy dwa miesiące z raczyskiem ,jeszcze w czwartek , piatek byłam pełna nadziei ale wczoraj ona nie miała siły na nic , nawet nie broniła się przed wizytą u Pani doktor ( jak zawsze to robiła )poddala się i cichutko prosiła pomóż mi - odeszła cichutko spokojnie po prawie 13 latach bycia z nami .Ten czas był najcudowniejszm okresem pełnym radości ,miłości , zabawy , specerów i podróży ( zawsze wszędzie jeździał z nami ) zawsze była i dlatego to chyba tak strasznie boli - że już nigdy nie przywita mnie machający ogonek i te jej kichnięcia na powitanie , poranne baranki które musiały być codziennie , nikt nie wskoczy w nocy do łóżka i nie wciśnie się pod koldrę - wiem ,że ona już nie cierpi ale ja nie mogę sobie znaleźć miejsca tak bardzo ją kocham i tęsknię
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Czw 1:31, 13 Lut 2014    Temat postu:

Dzisiaj odszedł nasz ukochany pies Max(mieszaniec doga niemieckiego) po 14 latach bycia razem. Rak nie dał mu szans musieliśmy podjąć decyzję o uśpieniu bo już nic nie mogliśmy dla niego zrobić.
Kochasz kogoś tak bardzo, że nie możesz patrzeć na jego cierpienie i wiesz, że jedynym sposobem, aby mu pomóc jest eutanazja- zastrzyk, który powoduje, że serce kogoś kogo tak bardzo kochasz przestaje bić i odchodzi...nie wiemy gdzie, zostaje tylko bezwładne ciało, a gdzie nasz cudowny przyjaciel?!
Pustka, ogromny żal i łzy, które same spływają po twarzy, ból, trzeba sobie z nimi jakoś poradzić...Będziemy Cię kochać zawsze nasz Maxiu.
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: Nie 12:12, 23 Mar 2014    Temat postu:

15 lutego 2014 uśpiłam mojego kochanego sznaucerka miniaturka, miał 10 lat i 5 m- cy. Chorował na niewydolność nerek. Leczony przez 5 m- cy, nie udało się z dnia na dzień słabł, aż w końcu dostał drgawki i dusił się musiałam podjąć tą straszną decyzję. Bardzo, bardzo mi go brakuje. Pisząc te słowa łzy lecą bardzo nie mogę się opanować od płaczu, ciągle mam go przed oczami. Za tęczowym mostem biegasz sobie szczęśliwy i radosny.
Powrót do góry
anna
Gość






PostWysłany: Czw 20:05, 17 Lip 2014    Temat postu: pozegnanie

Wczoraj dowiedzialam sie ze Tata pojechal z Nela do weta.Pomyslalam normalne /prawie/ , cos zjadla nie dla niej , lubila podjadac sasiedzkim psom z miski. Yorczka Nela, miala 8 lat , choc bylam pieskiem mojej siostrzenicy ,bardzo bylysmy zzyte, mieszkamy niedaleko siebie, to ja pomoglam w wyborze prezentu - tak upragnionego pieska. Mieszkalysmy , odeszla wczoraj , ponoc miala wylew w mozgu, wesoly maly piesek. My dorosli wiemy to i niemozemy sobie poradzic ze strata, ryczymy z siostra jak bobry,ale jak powiedziec Neli opiekunce 15 latce ,ktora nie wie i jest na wakacjach. Jak to jej przekazac..Dramat....
Powrót do góry
Maria......
Gość






PostWysłany: Sob 2:40, 15 Lis 2014    Temat postu:

Dzisiaj o 1 w nocy pożegnałam moja najukochańszą sunię Dusię. Tydzień temu potrącił ja samochód, przez cały czas walczyłyśmy, żeby przeżyła. Była pokiereszowana ale wydawało się ,że najgorsze ma już za sobą. W szóstej dobie zaczęło jej się pogarszać, nerki przestały pracować i dodatkowo dostała żółtaczkę. Mimo ciągłej pomocy weterynarza przegrała walkę o życie. Umierała w domu, głaskałam ja do końca. Ogromny ból pozostał...................
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Tęczowy Most... Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 10, 11, 12  Następny
Strona 7 z 12

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
deoxGreen v1.2 // Theme created by Sopel stylerbb.net & programosy.pl

Regulamin